Zdziwiona wpatrywałam się w zdjęcie.
- Skąd masz zdjęcie Eleny? - zapytałam zdziwiona.
- To Katherina. Wampirzyca, która przemieniła mnie i Damona.
Patrzyłam na niego niczego nie rozumiejąc.
- Wyglądają podobnie prawda? - zapytał spoglądając z jakąś czułością i zamyśleniem na zdjęcie.
- Wyglądają... identycznie - odpowiedziałam siadając, jednak na krześle obok zielonookiego - Ale jakim cudem?
- Są dwie możliwości. Elena to Katherina, albo Elena to sobowtór Katheriny.
- Znam Elenę od dziecka. Dorastałyśmy razem.
- Jeśli to faktycznie sobowtór, to chciałbym ją poznać - powiedział spoglądając na mnie z niemym błaganiem.
- Nie chce moi przyjaciół wciągać w te wszystkie wampirze sprawy - powiedziałam kręcąc głową.
- Nie dowiedzą się kim jestem, obiecuje. Chce tylko ją poznać. Chwilę porozmawiać i tyle.
Patrzyłam na wuja, który w tym momencie wyglądał jak nastolatek z marzeniami, a nie jak ponad stu letni wampir.
- Ok. Jutro wieczorem odbędzie się ognisko na pożegnanie wakacji. Jeśli chcesz, to chodź tam ze mną.
- Dziękuję - powiedział odruchowo łapiąc mnie za rękę i ją ściskając. Wzdrygnęłam się lekko, więc jak szybko złapał mnie tak i szybko puścił. Odchrząknęłam, aby zatuszować niezręczny moment.
-Więc do jutra - powiedziałam kierując się w stronę wyjścia.
- Dobranoc, Katniss.
Zatrzymałam się jeszcze przy drzwiach.
- Stefan? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Tak?
- Mogę ci ufać ? - zapytałam.
- Zdołałabyś obdarzyć mnie swoim zaufaniem - zapytał zdziwiony.
- Skoro tata ci ufał...
- Postaram się ciebie nie zawieść.
Z nie co lepszym humorem wyszłam z pokoju wujka. Poszłam prosto do siebie. Tym razem nie miałam kłopotów z zaśnięciem.
Rano obudziłam się tuż przed wyznaczonym czasem. Miałam zaledwie kilka minut na wyszykowanie się i dotarcie na plac obok cmentarza. Po mimo tego, że bardzo się spieszyłam, spóźniłam się z pół godziny. Musiałam wysłuchać zrzędzenia Caroline. Sama często się spóźnia, ale nigdy jeśli chodzi o organizację jakiejś imprezy. Pracowaliśmy ciężko, aby wszystko wyglądało tak jak zażyczyła sobie blondynka. Koło czternastej zrobiliśmy sobie przerwę na obiad. Usiedliśmy na ławkach które stały wokół miejsca przeznaczonego na ognisko. Wyjęliśmy kanapki przygotowane w domu.
- Ma ktoś jakąś z wędliną? Elena zaserwowała mi praktycznie samo zielsko - narzekał młodszy brat brązowookiej - Jeremmy.
Bonnie z uśmiechem przekazał mi swoją kanapkę.
- Nie zrobię ci więcej żadnej kanapki - powiedziała naburmuszona, Elena.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Caro rozesłałaś wczoraj zaproszenie na ognisko ? - zapytał Matt, w przerwie miedzy jednym a drugim gryzem.
- Tak, a ty załatwiłeś piwo?
- Tak - powiedział dumny z siebie - Przywieziemy beczki wieczorem z Tylerem.
- Mam nadzieję, że nie będziecie źli, że przyprowadzę dodatkowego gościa - powiedziałam cicho.
- Wyczuwam jakiegoś nowego, fajnego, gorącego faceta Katniss - powiedziała Elena dźgając mnie palcami w bok.
- Kto to ? Jak wygląda? - zapytała Bonnie z Caroliną.
- Owszem jest gorący, ale jest też moim kuzynem - powiedziałam i zrobiłam smutną minę, na co dziewczyny wybuchły śmiechem.
- To co ruszamy na podryw ? - zapytała Bonnie do brązowookiej.
Jeremmy wkurzony wstał z miejsca. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Jednak nikt nie skomentował sytuacji.
Wszystko było gotowe dopiero koło osiemnastej, a impreza miała rozpocząć się o dwudziestej. Mieliśmy mało czasu. Wpadłam do domu jak burza, niemal wpadając na Stefana.
- Widzimy się przed 20 w przed posiadłością - rzuciłam w biegu.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne rurki, granatową bokserkę, a na to założyłam beżową skórę. Rękawy nie co podciągnęła do góry. Włosy zostawiałam w spokoju pozwalając aby ułożyły się w swobodne lekkie loki. Do tego lekki makijaż , a potem założyłam jeszcze czarne botki na nogi i wyszłam na korytarz. Miałam dziesięć minut na dotarcie na miejsce tak, aby Caroline nie urwała mi głowy. Wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworze - krzyknęłam, widząc, że mam robi coś w kuchni.
Na progu stała Elena, z wkurzoną miną.
- Co ty tu robisz? - zapytałam wpuszczając ją do środka. Popsuło mi się auto, a do ciebie mam najbliżej - powiedziała przepraszająco.
Zawołam tylko Stefana i możemy jechać powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
- Wydaje mi się, że widziałam go w waszym ogrodzie - powiedziała Elena - A bynajmniej był to niezły przystojniak.
Wtedy usłyszałyśmy wrzask mamy.
- Pali się! Ogród się pali. Szybko wybiegłyśmy do ogrodu, a za nami mama, a na końcu zielonooki.
Wężem ogrodowym ugasiliśmy pożar. Dym był duszący ,ale najbardziej doskwierał Stefanowi. Trudno się dziwić. W końcu zniszczeniu uległa tylko plantacja werbeny.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam na niego, nie zważając na obecność brązowookiej. - Mówiłeś, że można ci ufać!
- Katniss - próbowała mnie uspokoić mama.
- To jest Stefan? - zapytała, Elena.
- Tak ! - warknęłam nieprzyjemnie. Miałam ochotę rzucić się na wampira i zrobić mu krzywdę tylko, ze było to mało prawdopodobne.
- Ale to nie jego widziałam w ogrodzie.
Wszyscy zdziwieni spojrzeliśmy na dziewczynę.
Świetny rozdział ♥ !
OdpowiedzUsuńHahaha, ten kto spalił ogród z werbeną musi być bardzo złośliwy i żartobliwy !
Ciekawe czy Elenie spodoba się Stefan czy też nie. Mam nadzieję , że nie !
Czekam na kolejny, pisz szybciutko kochana ♥
xoxo
Mogę się założyć że w ogrodzie był Damon!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i jak zwykle nie mogę się doczekać nextaa :*
Pozdrawiam
Krótko. Za krótko... I znowu pewien niedosyt... Między dialogami byłoby jeszcze tyle do opowiedzenia... :P
OdpowiedzUsuńNext niech trafi do mnie do spamu, chcę być na bierząco.
BTW. Pojawiło się sporo literówek, wiec sprawdzaj tekst dwukrotnie. Nie jest to super uciążliwe, ale czasem zastanawiałem się, co kto powiedział, bo nie było rodzajnika poprawnego :P