Nowy dzień przywitał mnie potężną dawką słońca. Z uśmiechem otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Właśnie rozpoczął się ostatni tydzień wakacji i trzeba było go dobrze uczcić. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w jasne szorty i jasno różową bluzkę na ramiączka i splotłam swoje ciemne długie włosy w warkocz. Tak przygotowana powoli otworzyłam drzwi wychodząc na długi korytarz. Ten dom był naprawdę ogromny jak na mnie i mamę. Na samym piętrze mieściło się pięć sypialń. Dla pewności przeszłam obok pokoi na końcu korytarza nasłuchując. Nigdy nie można było mi do nich wchodzić, ponieważ należały do braci wampirów. Nic mnie nie zaniepokoiło, więc nie co spokojniejsza zeszłam na dół. Mama mówiła, że pojawiają się średnio raz na sto lat, więc ponowne ich pojawienie było praktycznie nie możliwe. Jednak wolałam dmuchać na zimne, zwłaszcza kiedy byłam sama w posiadłości. Cały dom był staroświecko urządzany, ale to właśnie w nim kochałam, no może po za kuchnią, która nadal kojarzy mi się tylko z zmasakrowanym ciałem taty. Salon był na tyle przestronny, że można w nim grać w piłkę. Na ścianie wisiał duży telewizor, który w żaden sposób nie pasował do reszty mebli. Nastawiłam go na stację z muzyką i ruszyłam do kuchni przygotować sobie śniadanie . Robiłam to na tyle szybko, żeby nie musieć przebywać w tym pomieszczeniu zbyt długo. Kiedy skończyłam jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyszli moi przyjaciele. Najpierw Elena z Bonnie i Mattem, a chwile później jak zwykle spóźnieni Caroline z Tylerem.
- To co ? Impreza - ognisko ! - zapiszczała Caroline podniecona myślą organizacji tego wydarzenia.
- Przy moście obok mostu Wickery ? - zapytałam sceptycznie. W końcu tam dwa lata temu zgięli rodzice Eleny.
- Wolę już plac koło cmentarza - powiedziała poważnie brązowooka.
- Tak, tam będzie lepszy klimat - ucieszył się Matt - zajmę się alkoholem.
- A pro po alkoholu - powiedział Tyler otwierając dość okazały barek obok mojego kominka.
- Sprawdzałam kiedyś. niestety same palące burbony - powiedziałam krzywiąc się.
- Fee - skrzywiła się Elena puszczając mi oczko. Jakiś rok temu upiłyśmy się nimi i ostro to odchorowałyśmy.
- Chodźmy na plac koło cmentarza, trzeba zobaczyć jak wygląda i co uda się nam tam zorganizować i gdzie rozpalimy ognisko, a gdzie postawimy beczki z piwem ... - mówiła bez końca blondynka.
Na planowaniu imprezy spędziliśmy kolejne kilka godzin. Do domu wróciłam już pod wieczór. Sam powrót trwał dość długo zwłaszcza, że posiadłość Salvatorów znajduje się na obrzeżach miasteczkach przy rozległym lesie.
- Mamo, jesteś w domu ? - zawołałam przy wejściu, zdejmując sandały.
- Tak, w kuchni -odkrzyknęła. W sumie podobnie jak ja powinna mieć wolne w końcu jest nauczycielką, ale w szkole ruszyły już rady pedagogiczne i budowa planu na najbliższy rok szkolny.
Nie lubiłam kiedy własna matka wywoływała mnie do odpowiedzi z znienawidzonej przeze mnie historii.
- Jak ci minął dzień, Katniss? - zapytała siekając marchewkę.
- Świetnie! Organizujemy ognisko na zakończenie wakacji - odpowiedziałam biorąc się za krojenie jabłka - A jak w szkole?
- Dyrektor poszukuje nowego nauczyciela od sztuki rysunku, bo pani Johnson przeszła na emeryturę - opowiadała, kiedy usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
- Pewnie Elena, albo Caroline zapomniała mi o czymś powiedzieć - powiedziałam i ruszyłam otworzyć.
Z rozmachem otworzyłam drzwi.
- Czego zapom... - przerwałam w połowie słowa. Przede mną stał chłopak mniej więcej w moim wieku. Jego brązowe włosy mieniły się w słabym świetle żarówki palącej się na werandzie. Zielone oczy spoglądały na mnie z zaciekawieniem.
Nie znałam go, ale wiele razy widziałam go na rodzinnych zdjęciach.
- Wujek Stefan? - zapytałam mając nadzieję, że odpowiedź będzie negatywna.
- Witaj, Katniss, ale wyrosłaś - powiedział przekraczając próg i miło się uśmiechając.
Patrzyłam na niego z przerażeniem wypisanym na twarzy. Mama zaniepokojona tym, że nie wróciłam do kuchni wyszła z półmiskiem sałatki w dłoniach. Na widok gościa wypuściła szklane naczynie, które rozbiło się na tysiące kawałków.
Świetny rozdział ! Jako pierwszy pojawił się Stefan, więc liczę na to, że jeśli pojawi się kolejny wujek- Damon , to jego wejście nie będzie już takie uprzejme :)
OdpowiedzUsuńChciałabym być na miejscu Katniss.. wampiry w rodzinie - marzenie !
♥♥♥
Matko !!!To jest Genialne!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału.!+ Też chcę imprezę koło cmentarza :*
Prolog przyznam przeleciał bez echa, bez szczególnego znaczenia (chyba sprawka Damona...), ale tutaj widzę rozwój akcji :)
OdpowiedzUsuńWujek Stefan, a biedna Katnis się napaliła haha
Wkradł ci się brzydki błąd - "Przy moście obok Mostu Wickery" - ohydne powtórzenie. Możesz amienić to na: "Przy moście na rzecze Wickery". Nie pamiętam dokładnie, czy rzeka nosi tę samą nazwę, ale ostatecznie ja używałem tej formy, więc pewnie tak było w książce, w końcu stamtąd czermałem, swego czasu, newsy :P
KODOWANIE!