Wuj szybkim krokiem podszedł do nas, ale nie odwzajemnił uśmiechu. Swój wzrok skierował wprost na mnie i bez wahania podciągnął mi bluzkę ukazując pięć ran od pazurów wilkołaka. Pokręcił wkurzony głową i zacisnął mocno usta. Kiedy i nieznajomy podszedł aby się im przyjrzeć obnażył kły i zawarczał. Po plecach przeszedł mnie dreszcz.
- Wbiję w ciebie kilka srebrnych sztyletów, a potem wgryzę się w twoją szyję i wysączę cała krew z twojego ciała jeśli te rany spowodują, że Katniss przemieni się w wilkołaka! - wycharczał wściekły.
- Spokojnie, Damon - odpowiedział mężczyzna z pobłażliwym uśmieszkiem. - To nie ja jej to zrobiłem tylko moja Beta. Na pewno nie zmieni się w wilka.
Damon nagryzł swój nadgarstek i podał mi do wypicia. Chwilę się broniłam, ale skutecznie mi to uniemożliwił. Poczułam jak metaliczna ciecz napływa mi do gardła. Niby znajomy smak, ale jednak tak różny. Wiele razy kiedy zacięłam się w palca brałam go do ust aby zatamować krew, więc wiem jak ona smakuje. Jednak krew wampira miała mocniejszy smak. Kiedy zaczynasz ją pić masz wrażenie, że to najlepszy napój na świecie jaki w życiu piłeś. Szybko zaczęłam się uleczać. Ślady ataku zniknęły ale niepokój nie minął. Zawsze myślałam, że wilkiem można stać się tylko przez ugryzienie. Jednak to wiedza tyko z bajek. Do tej pory myślałam, że na świecie istnieją tylko wampiry. Otarłam usta na których czułam spływającą krew Damona i popatrzyłam wyczekująco na towarzyszy. Kiedy oni nadal milczeli wpatrując się we mnie w końcu ja odchrząknęłam i zdołałam się odezwać.
- Mogę wrócić już do domu? - zapytałam.
- Tak, już idziemy.
- Damon? Pójdziesz po zniszczone auto mamy? - zapytałam nagle sobie o nim przypominając. Wuj skinął głową z niezadowoloną miną i ruszył w przeciwną stronę niż ja. Przechodząc obok wilkołaka otarł się o jego ramię z dużą siłą.
- Wracaj do swoich piesków za nim się pozagryzają - rzucił jeszcze na odchodne i zniknął. Na twarzy mężczyzny zagościła wkurzona mina. Zacisnął usta tak, że jego twarz wydała się naprawdę surowa. Chciałam odejść stamtąd, ale nadal nie dawało mi to wszystko spokoju. Przed oczami przelatywały mi urywki snu. Odwróciłam się jeszcze raz w stronę gdzie stał nieznajomy. Zauważyłam, że nie ruszył się nawet o milimetr i ciągle patrzy na mnie.
- Jak masz na imię? - zapytałam nagle. Przez chwile nie mogłam uwierzyć, że właśnie to powiedziałam. Po co w ogóle zaczynam z nim rozmowę?
- Derek - odpowiedział. Widziałam jak jego usta drżą jakby chciał się uśmiechnąć, ale powstrzymywał się.
- Dziękuje za ratunek, Derek - rzuciłam w pośpiechu. Teraz chciałam uciec stąd jak najszybciej z pod jego mocnego wiercącego mnie wzroku. Miałam wrażenie, że go bawiłam. Nie usłyszałam odpowiedzi kiedy pędem rzuciłam się w stronę domu, a może nie było odpowiedzi. Tego nie wiedziałam. W drzwiach wpadłam od razu w objęcia przestraszonej mamy. Ściskała mnie mocno, a ja nie protestowałam, jednak myślami byłam daleko od rezydencji i miłości matki. Po chwilach czułości poprowadziła mnie do kuch gdzie czekała na mnie gorąca czekolada do picia i naleśniki. Dała mi spokojnie zjeść zanim obrzuciła pytaniami na temat wypadku. Machinalnie odpowiadałam nadal nie mogąc sobie poradzić z zamieszaniem w mojej głowie. Jak mogłam śnić o nim, a teraz spotkać go w rzeczywistym życiu. Do tego to dziwne uczucie, które towarzyszyło mi przy nim. Nie potrafiłam jasno myśleć. Nie chodziło mi o to, że był naprawdę przystojny i męski. W końcu mam w domu wampiry, które są równie ładne. Czułam przyciąganie do niego.
- Słuchasz mnie? - moje rozmyślania nagle przerwał głos mamy.
Odetchnęłam ciężko i skupiłam wzrok na zmartwionej minie mamy. Ostatnio znacznie posiwiała. W piersi poczułam ukłucie. Nie mogłam pozwolić, żeby się zamartwiała. Nie chciałam, żeby jeszcze ona opuściła mnie na tym świcie.
- Przepraszam. Zamyśliłam się - powiedziałam próbując się uśmiechnąć. - Co mówiłaś?
- Stefan poszedł na randkę z Eleną. Trochę się martwię o nich. Dziewczyna dużo przeszła w życiu nie chciałabym, żeby dowiedziała się jeszcze o nadprzyrodzonym świecie, który poluje na nas ludzi. Jednak z drugiej strony nie chce też, aby straciła osobę w której się kocha.
- Myślisz, że Elena coś czuje do wujka? - zapytałam nieco wkurzona.
- Widziałaś jak na niego patrzy. Zresztą on także robi do niej maślane oczy.
- Kto na kogo? - usłyszałyśmy nagle od strony wejścia. Damon w swoim czarnym stroju z półuśmieszkiem wkroczył do kuchni. Jak widać tylko przy Dereku traci pewność siebie.
- Nikt. Co z autem? - zapytałam.
- No cóż radzę kupić nowy. Chyba, że chcecie kabriolet bo dach do niczego się nie nadaje - powiedział i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej woreczek z krwią i zaczął go swobodnie popijać. Szczęka opadła mi do samej ziemi.
- Co to coś robi w naszej lodówce - zapytałam.
- To także moja lodówka i będę w niej trzymał co chce. No chyba, że chcesz zostać moim osobistym woreczkiem? - zapytał cicho pochylając się nade mną.
- Spadaj!
- I ten współczesny język - skrzywił się i wyszedł z kuchni.
Chciałam zapytać się o wilkołaki i inne nadprzyrodzone istoty o których nie wiem, ale zdecydowanie odechciało mi się. Zaczekam na Stefana, albo... albo zapytam jutro. Przeciągłe ziewnięcie utwierdziło mnie, że zapytam jutro. Ucałowałam mamę na dobranoc i szepnęłam, że zakupy leżą na tylnych siedzeniach popsutego auta. Mama odpowiedziała mi uśmiechem i wyszła na dwór, a ja poczłapałam do swojego pokoju, a potem do łazienki. Zmyłam z siebie resztki krwi i ubrałam piżamę. Sprawdziłam komórkę i ułożyłam się do łóżka.